W sobotnie popołudnie 26 lipca, na Placu Magistrackim w Wałbrzychu, odbyła się demonstracja przeciwko polityce migracyjnej, zorganizowana przez Roberta Bąkiewicza, lidera Ruchu Obrony Granic. Zgromadzenie to, choć przyciągnęło kilkadziesiąt osób, nie zostało zgłoszone władzom miasta, co czyniło je nielegalnym. Interwencja policji zakończyła się rozwiązaniem protestu, a organizatorzy mogą stanąć przed sądem.
Zgromadzenie bez zgłoszenia: skutki prawne
Wydarzenie na Placu Magistrackim miało charakter antyemigracyjny, a jego uczestnicy głośno wyrażali swój sprzeciw wobec aktualnej polityki migracyjnej kraju. Robert Bąkiewicz podczas swojego wystąpienia określił sytuację jako „zbrodnię wobec ludzkości”, co spotkało się z ostrą krytyką. Jednak brak formalnego zgłoszenia demonstracji do magistratu stanowił naruszenie prawa, co zgodnie z przepisami może skutkować karą grzywny lub ograniczeniem wolności dla organizatorów. Policja, która pojawiła się na miejscu, legitymowała uczestników i podjęła dalsze działania mające na celu rozliczenie organizatorów.
Reakcja Roberta Bąkiewicza
Robert Bąkiewicz stanowczo zaprzeczył oskarżeniom o nielegalność zgromadzenia, podkreślając, że przebiegło ono zgodnie z prawem. Na portalu społecznościowym X skomentował, że interwencja policji była nieuzasadniona i stanowiła element represji wobec jego ruchu. Zdaniem Bąkiewicza, cała sytuacja jest próbą politycznej nagonki i zastraszenia jego zwolenników.
Dalsze działania policji
Agnieszka Głowacka-Kijek z wałbrzyskiej policji poinformowała o trwającym dochodzeniu wobec Roberta Bąkiewicza oraz dwóch innych osób pełniących rolę przewodniczących zgromadzenia. Dochodzenie ma na celu ustalenie, czy faktycznie doszło do naruszenia przepisów dotyczących organizacji zgromadzeń publicznych. Zgodnie z art. 52 Kodeksu wykroczeń, osoby te mogą zostać ukarane grzywną lub karą ograniczenia wolności za brak zgłoszenia demonstracji.
Przyszłość organizatorów i konsekwencje prawne
Na chwilę obecną nie podjęto jeszcze decyzji dotyczących konkretnych sankcji wobec organizatorów antyemigranckiego protestu. Śledztwo trwa, a jego wyniki mogą wpłynąć na przyszłość Roberta Bąkiewicza i jego współpracowników. Sprawa ta zwróciła uwagę opinii publicznej na temat granic wolności słowa i zasad organizacji zgromadzeń publicznych w Polsce, wywołując szeroką debatę na te tematy.